Wracam do DS po przerwie, spędziłem całe dwa dni na łonie przyrody nie rozmyślając o swoim największym jak dotąd growym wyzwaniu, mając nadzieję że taki odpoczynek przełoży się na lepszy gameplay. Nic bardziej mylnego.
Dzień 3
Powrót do gry nie okazał się najprzyjemniejszy zaliczyłem kilka naprawdę żenujących potknięć przez co mój licznik śmierci się zwiększył.
Na nowo musiałem wyczuć moveset swojej postaci, w pewnej chwili odniosłem wrażenie, że jestem powolniejszy. Być może zrobiłem gdzieś błąd dobierając zły ekwipunek, lub zle rozłożyłem statystyki?
Demon Taurus
Udało mi się dojść do bossa! Z materiałów na YT wiedziałem, co robić. Najpierw łucznicy na wieży, potem użycie na broni żywicy, wywabienie bossa powrót na wierze i atak z góry.
Niestety nie udało się za pierwszym razem. Drugie podejście okazało się SZCZĘŚLIWE – Taurusowi powinęła się noga i spadł. Czy czuje się z tym źle? Wręcz przeciwnie cieszy mnie fakt dalszej progresji gry.

Na prawilne przejście gry bez wykorzystywania bugów i gliczy przyjdzie czas podczas kolejnych przejść gry. Na tym etapie jestem pewien, że będę wracał do DS jeszcze wielokrotnie.
Dodaj komentarz